blog naukowy


Wkrótce naukowy festiwal Marsa w Krakowie
5 października, 2007, 8:19 pm
Filed under: festiwal, kraków, Mars, NASA, Nauka, Polska | Tagi: , , , , ,

27 i 28 października w Krakowie odbędzie się pierwsza edycja imprezy o nazwie Mars Festiwal, którego celem jest przybliżenie szerokiej publiczności tematyki Marsa i korzyści wynikających z jego eksploracji. Organizatorem przedsięwzięcia jest polski oddział międzynarodowej organizacji Mars Society.

W programie Mars Festiwal przewidziano dyskusje na temat przyszłości polskich projektów astronautycznych, pokazy prawdziwych skał marsjańskich, a także prezentacje sprzętu astronomicznego, robotów, programów komputerowych oraz literatury. Podczas dwudniowej imprezy będzie można zobaczyć także filmy dokumentalne o Marsie, w tym po raz pierwszy w Polsce głośny „The Mars Underground”, który James Cameron określił jako „manifest nowej kosmicznej rewolucji”.

Mars Society Polska (MSP) jest oddziałem międzynarodowej organizacji Mars Society, której celem jest promowanie idei badań „czerwonej planety” i załogowych lotów na Marsa. Organizacja skupia kilka tysięcy osób z całego świata, w tym tak prominentne osobistości jak Robert Zubrin (prezes), James Cameron, Buzz Aldrin, astronauta, który stąpał po Księżycu, inżynierowie pracujący dla NASA, Europejskiej Agencji Kosmicznej ESA, a także pisarze, artyści i entuzjaści idei eksploracji kosmosu.

(Polska.pl)



Discovery gotowy do startu
1 października, 2007, 1:52 pm
Filed under: Discovery, kosmos, NASA, Nauka | Tagi: , , ,

Prowadzone w ostatnich tygodniach naprawy trwały nieco dłużej niż planowano. W ostatnim momencie eksperci znaleźli i wymienili nieszczelną osłonę w podwoziu wahadłowca. Teraz Discovery jest już gotowy do startu.

Załoga poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną, zabierze ze sobą specjalną głowicę potrzebną do przyłączenia do stacji europejskiego modułu naukowego Columbus. Jeśli montaż zakończy się powodzeniem, laboratorium Columbus będzie można wystrzelić w grudniu.

Misja Discovery jest jedną z kilkunastu potrzebnych do ukończenia budowy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w 2010 roku. Start wahadłowca zaplanowano na 23 października.

(onet.pl)



Google Moon rozrasta się
26 września, 2007, 11:46 am
Filed under: google, google moon, Internet, kosmos, NASA, web | Tagi: , , , , ,

Internetowy serwis Google Moon otrzymał od NASA nową partię zdjęć Księżyca wykonanych w wysokiej rozdzielczości. Serwis pozwala na przeglądanie różnego rodzaju map Księżyca oraz zdjęć Srebrnego Globu.

Google Moon to witryna prowadzona przez Google, właściciela m.in. najpopularniejszej na świecie wyszukiwarki internetowej. Został uruchomiony w lipcu 2005 r. z okazji kolejnej rocznicy pierwszego lądowania człowieka na Księżycu.

Najnowsza aktualizacja zasobów obejmuje dodanie kolejnych zdjęć z misji Apollo, włącznie ze zdjęciami panoramicznymi, a także klipów audio i wideo. Dodano także szczegółowe mapy poszczególnych rejonów Księżyca.

Jak mówi Chris C. Kemp, dyrektor rozwoju projektów strategicznych w NASA’a Ames Research Center, NASA pragnie, aby Google Moon stało się dokładną i użyteczną platformą, która będzie podstawą dla przyszłych sieciowych aplikacji dotyczących Księżyca, tak aby dane księżycowe były łatwo dostępne dla naukowców na całym świecie.

Google Moon to nie jedyny projekt firmy Google ze wparciem NASA. Pod koniec sierpnia w ramach Sky in Google Earth umieszczono fotografie Ziemi przez astronautów podczas misji kosmicznych, zdjęcia z satelitów oraz z Teleskopu Kosmicznego Hubble’a. NASA i Google podpisały porozumienie o współpracy w grudniu 2006 r. (PAP)



Ale kosmiczna histeria!

Nie wiadomo, skąd się wziął tajemniczy krater w Peru. Czy wybił go meteoryt, który spadł z kosmosu, czy też może ciśnienie gazów spod ziemi? Ale jedno jest już pewne – wywołał masową histerię u tubylców

 

Zobacz powiekszenie

Skąd ta dziura w ziemi? (lewy górny róg zdjęcia). Choć od razu rozeszły się plotki, że ona truje, gapiów nie brakowało.

Zdarzyło się to w sobotnią noc. Albo rankiem, a może w samo południe. Nie wszystkie szczegóły od świadków zgadzają się ze sobą w tej dziwnej historii, która rozegrała się w Andach, w pobliżu peruwiańskiego miasteczka Carancas, 1300 km na południe od stolicy kraju. Miejscowi wieśniacy mieli zobaczyć ognistą kulę na niebie i zaraz potem usłyszeć eksplozję. Wkrótce odkryli dziurę w ziemi o średnicy ok. 20-30 m, którą wypełniała mętna, brunatna woda.

Gejzer albo jakieś UFO

Świadkowie opowiadali, że woda się gotowała i wydobywał się z niej jakiś cuchnący gaz. Podobno ci, którzy byli na miejscu, zaczęli się skarżyć na ból głowy, a nawet wymiotować. W późniejszych relacjach pojawiła się też biegunka i kłopoty z oddychaniem. Podobno też siedmiu policjantów, którzy przyjechali zbadać sprawę, trzeba było odwieźć do szpitala i ratować pod maskami tlenowymi i kroplówkami. Ponoć epidemia objęła też lokalne bydło.

Po kilku dniach sprawą interesowały się już światowe media, a liczba poszkodowanych rosła jak na drożdżach. Według peruwiańskiej gazety „La Republica” było ich już 600, agencja AFP podawała, że 200, część reporterów na wszelki wypadek pisała o „setkach” ofiar. – Bardzo wielu mieszkańców Carancas zachorowało – opowiadał w BBC burmistrz miasta Nestor Quispe. – Cierpią na bóle głowy, mają podrażnione oczy i skórę, nudności, wymiotują.

Rozeszły się też pogłoski, że w grę może wchodzić także upadek satelity i radioaktywne skażenie całej okolicy. Że w kraterze znaleziono ciała dwóch kosmitów. I że okoliczne źródła wody już nie są bezpieczne.

Tymczasem astronomowie, mimo że dysponowali tylko zdjęciami krateru i relacjami z mediów, upadek satelity od razu wykluczyli. Bardzo sceptycznie przyjęli też wersję o meteorycie. – Meteoryty nie wydzielają żadnych oparów, nie śmierdzą – twierdził Don Yeomans z NASA, jeden z największych ekspertów w tych sprawach. Był zdania, że bardziej prawdopodobne jest to, iż trujące gazy pochodzą z wnętrza Ziemi, są skutkiem aktywności hydrotermalnej. Może więc dziurę zrobił gejzer. A odgłosy eksplozji? Mogą być w ogóle niezwiązane z brudną sadzawką. Świadkowie przelotu jasnych i głośnych meteorytów często mają wrażenie, że spadły gdzieś w pobliżu, podczas gdy w rzeczywistości lądowały one setki kilometrów dalej albo wcale nie lądowały.

Chora wyobraźnia?

Z regionalnej stolicy Puno przyjechała na miejsce zdarzenia ekipa ośmiu lekarzy, a z Limy – trzech naukowców, którzy mieli zbadać, skąd wziął się krater i jego tajemnicze wyziewy. Ich pierwsze opinie pojawiły się w środę, ale na razie nie rozwiały wątpliwości. – To był kamienny meteoryt – potwierdziła wulkanolog Luisa Macedo z peruwiańskiego Instytutu Geologicznego, Górniczego i Metalurgicznego. To jednak wielce zdziwiło Dona Yeomansa, bo z rozmiaru krateru wynika, że przybysz nie był za wielki, a nieduże kamienne meteoryty całkowicie spalają się w atmosferze. Rzadko docierają do powierzchni Ziemi. Jeśli tę dziurę wybił meteoryt, to raczej żelazny – twierdzi Amerykanin.

Zdziwieni są również lekarze. Nie znaleźli śladów żadnych skażeń ani toksycznych gazów. – Nic nie wskazuje na to, by krater mógł być źródłem jakichkolwiek dolegliwości zdrowotnych – powiedział jeden z doktorów agencji AP. Na wszelki wypadek pobrali do badań próbki krwi, moczu i włosów od mieszkających w pobliżu rodzin.

Wszystko wskazuje na to, że okoliczna ludność padła ofiarą psychosomatycznych dolegliwości, których powodem był strach, słowem – zbiorowej histerii. Nie oparł się jej także lokalny dyrektor departamentu zdrowia Jorge López, który zwierzał się, że gdy oglądał krater, czuł drapanie w gardle i swędzenie w nosie.

Szukajcie! Tu musi coś być

Przypadki takich zbiorowych zachorowań o podłożu histerycznym wcale nie są rzadkie. Miesiąc temu temu francuski „Le Monde” opisywał historię, jaka zdarzyła się w budynku merostwa Villejuif w departamencie Val-de-Marne. W 2004 r. z przegrzanego grzejnika wydzieliły się kwaśne opary i ewakuowano ponad sześćdziesiąt osób z objawami lekkiego zatrucia. Potem przewentylowano budynek i wszystko wróciło do normy. Ale tylko pozornie.

W następnych miesiącach wielu pracowników zaczęło się skarżyć na podrażnienia błon śluzowych i skóry, ból głowy i zmęczenie. Już bez wyraźnej przyczyny. Prawdziwa epidemia wybuchła niemal dokładnie rok po awarii grzejnika – jej ofiarą padło w krótkim czasie 30 proc. urzędników merostwa.

Kierownictwo zdecydowało się na gruntowny remont budynku, odnowiono system wentylacyjny, ale niektórzy dolegliwości odczuwają do dziś. – Przebywając w biurze, czuję, jakbym się gotował w środku. Nie mogę wytrzymać dłużej niż dwadzieścia minut – skarży się dziennikarzom Reda Goudjil zajmujący się informatyką.

Liczne inne przykłady masowych socjogennych dolegliwości (ang. mass sociogenic illness), jak się je fachowo określa, opisywali kilka lat temu na łamach „British Journal of Psychiatry” Robert Bartholomew z Queensland University i Simon Wessely z King’s College w Londynie. Np. incydent w szkole średniej w Singapurze z sierpnia 1985 r., kiedy 65 uczniów wraz z nauczycielem zaczęło się uskarżać na bóle głowy, dreszcze, nudności, które wystąpiły, gdy kilku z nich poczuło dziwny zapach i rozeszły się plotki o trujących oparach z pobliskiej budowy. Seria medycznych testów nic nie wykazała.

Kiedy podczas wojny w Zatoce Perskiej na Izrael spadała pierwsza rakieta wystrzelona z Iraku, rozeszły się wieści, iż zawiera gazy bojowe. Nie było to prawdą, ale 40 proc. ludzi przebywających w pobliżu miejsca ataku opowiadało, że ma kłopoty z oddychaniem.

Prawie połowa z 10 tys. nowojorskich strażaków, którzy dogaszali szczątki zawalonych wież WTC po terrorystycznym ataku z 11 września 2001 r., skarżyło się na dziwny uścisk i ból w piersi, krótki oddech, kaszel. Podobne objawy zgłaszali pracownicy okolicznych biur, mimo że testy powietrza wskazywały, że poziom skażeń jest całkiem bezpieczny dla zdrowia.

Z własnego podwórka można przypomnieć dolegliwości, na które Polacy cierpieli po katastrofie w Czarnobylu.

Bartholomew i Wessely dowodzą, iż każdy z nas może ulec psychozie i zachorować – bez konkretnej przyczyny, wyłącznie pod wpływem paniki i strachu. Ostatnio są to głównie obawy przed terrorystycznym atakiem, zatruciem powietrza czy żywności. Badania wykazały, że wśród tych, których objęły tego typu epidemie, nie było większego niż normalnie odsetka neurotyków, paranoików czy histeryków. Nie miał nic do tego również poziom IQ. – Trudno wskazać jakąś predyspozycję, tj. w odpowiednich okolicznościach każdego może dopaść ten syndrom – twierdzą badacze w „British Journal of Psychiatry”.

Ludziom zwykle trudno pogodzić się z tym, że ulegają wyimaginowanej chorobie. Także Redzie Goudjilowi, któremu coś przeszkadza pracować w biurze. Mówił „Le Monde”: – Mogę się zgodzić z tym, że choroba bierze się częściowo z głowy. Ale nie uwierzę, że choć w części nie ma też zewnętrznych przyczyn. Jestem pewien, że istnieje jakiś fizyczny czynnik, którego jeszcze nie wykryto.

Źródło: Gazeta Wyborcza